Pójść śladami Ustrzyk

Wielkie brawa i głębokie wyrazy uznania dla burmistrza Ustrzyk na Podkarpaciu, który odważył się wystąpić do Kurii Biskupiej z propozycją likwidacji, w podległych samorządowi szkołach, lekcji religii do wymiaru jednej godziny tygodniowo. Dla przypomnieniu warto podać, że obecnie, w całej Polsce, w szkołach podstawowych i średnich obowiązują dwie lekcje religii tygodniowo. Burmistrz tego miasta podaje również uzasadnienie swojego wniosku tym, że różnego rodzaju prezenty przedwyborcze obecnej władzy doprowadziły z jednej strony do znacznego zubożenia dochodów gminy, z drugiej zaś generują dodatkowe, nieoczekiwane wydatki. I zaczyna brakować pieniędzy na wypłaty dla pracowników samorządowych oraz na wiele społecznie uzasadnionych wydatków.

Uważam, że władze samorządowe miasta, a zarazem powiatu tyskiego, powinny pójść śladami Ustrzyk. Sam jestem zdziwiony, że w Polsce działanie burmistrza Ustrzyk znalazło tak mało naśladowców. Czytelnikom pozostawiam pogłębione poszukiwania przyczyn takich zachowań. Argumenty za likwidacją w Tychach co najmniej jednej, płatnej z naszych wspólnych pieniędzy, lekcji religii są analogiczne jak w Ustrzykach. Ale można dodać jeszcze i inne. Absurdem jest, że ilość lekcji religii w całym cyklu szkolnym jest większa, w zależności od typu szkoły, od ilości godzin fizyki, matematyki, biologii, przedmiotów zawodowych itp. Ten czas wynikający z likwidacji jednej godziny religii tygodniowo można by poświęcić na kształcenie umiejętności, które naprawdę się przydadzą młodym ludziom w ich przyszłej pracy zawodowej. Może ktoś ze znajomych zapyta, dlaczego piszę o likwidacji tylko jednej godziny religii tygodniowo? Po prostu, od czegoś trzeba zacząć prawdziwą reformę oświaty w Polsce. Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.

Jak człowiek długo żyje, to również wiele pamięta. A było to tak: Po 1989 roku nowa władza postanowiła przywrócić naukę religii do szkół. Najpierw była mowa o jednej godzinie tygodniowo i do tego nic nie sugerowano o wynagrodzeniu dla księży i katechetów za naukę religii, finansowanym z kasy publicznej. A potem, jakoś po cichu, władza państwowa ustaliła z władzami kościoła, że będą dwie lekcje religii tygodniowo, a księża i katechetki będą pobierali pełne wynagrodzenie z kasy publicznej, jako nauczyciele. A co bardziej świadomych nauczycieli ogarnęła wtedy wściekła złość, gdy dowiedzieli się, iż księżom i katechetom przyznano, z urzędu, stopień nauczyciela mianowanego (prawie najwyższy w hierarchii nauczycieli szkół podstawowych i średnich), z odpowiednio wysokim uposażeniem. Tak na marginesie warto przypomnieć, że nauczyciel z wyższym wykształceniem, musi ciężko pracować w szkolnictwie przez co najmniej kilkanaście lat, aby mieć szanse uzyskania stopnia nauczyciela mianowanego.

Na co przeznaczyć pieniądze odzyskane z likwidacji jednej lekcji religii w szkołach? Po rozmowach z młodymi małżeństwami proponuję (inni mogą mieć inne propozycje) wydatkowanie tych pieniędzy na utworzenie i prowadzenie w mieście jeszcze kilku żłobków samorządowych (bo jest tylko jeden). Są co prawda w mieście żłobki prywatne, ale sugeruję, aby moi ewentualni oponenci sami się zorientowali, ile naprawdę kosztuje miesięczne utrzymanie dziecka w takim żłobku.

Dla kogo, więc, piszę ten artykuł. Oczywiście dla władz samorządowych i tych wykonawczych i tych z Rady Miasta. Ciekawy jestem, jak zachowają się radni Rady Miasta po przeczytaniu tego tekstu (o ile w ogóle ktoś z grona radnych przeczyta). Każdy z radnych stanie przed dylematem, czy postępować zgodnie z przysięgą działania na rzecz społeczności, czy zachować się koniunkturalnie udając, na przykład, że nie zna tematu. Będę uważnie obserwował zachowanie się władzy w tej sprawie. Propozycja skierowana do władz miasta Tychy jest przecież aktualna również w samorządach, do których dociera ta gazeta.


Dr Andrzej Krowiak

TYDZIEŃ W TYCHACH styczeń 2020