Mit Trzeciej Rzeszy (fragmenty)
Tytuł oryginału: “Der Mythos vom Dritten Reich Zur Geistesgeschichte des Nationalsozialismus” Autor: Jean F. Neurohr Tłumaczenie z niemieckiego: Wojciech Głazek
Rozdział Pierwszy:
Mit Trzeciej Rzeszy
Trzecia Rzesza stała się mitem rewolucji niemieckiej Edgar Jung
Wątpliwe, czy obecnie – po drugiej wojnie światowej i upadku tysiącletniej rzeszy – w Niemczech lub gdziekolwiek wspomina się chętnie, z jakim zachwytem w pierwszych miesiącach 1933 roku większość niemieckiego społeczeństwa witała rewolucję narodową. Jest faktem, że rzadko w historii Niemiec jakiś ogólny ruch tak głęboko przeniknął do świadomości społecznej jak przejęcie władzy przez Adolfa Hitlera. Całe warstwy społeczne które wcześniej bardziej z nawyku niż z wiary w demokrację i przyszłość partii politycznych głosowały na Partię Centrum lub Socjaldemokrację, teraz bez ociągania poparły nowy reżim. Nie stało się to z powodu oportunizmu ale przekonania, że decyzja zapadła, a ten przełom, ta rewolucja narodowa o której od dawna się pisało i mówiło, oznacza poranek nowej przyszłości dla narodu niemieckiego. Bez wątpienia wybory w marcu 1933 odbyły się już w atmosferze przymusu i zaczynającego się terroru. Pewne jest także, że intrygi zadłużonych junkrów z krajów na wschód od Łaby miały wpływ na decyzję Hindenburga o powołaniu ”czeskiego kaprala” na stanowisko kanclerza Rzeszy. Jak wiadomo wielki przemysł poszukiwał demagogicznego przywódcy mas mogącego przeciwstawić się robotniczym związkom zawodowym. Z tego źródła NSDAP otrzymywało pieniądze dające podstawę do rozwoju. Te wszystkie szczegóły nie mogą jednak wyjaśnić, co spowodowało taki entuzjazm i rozmach z jakim odbyła się ta rewolucyjna przemiana. Socjologiczna analiza ”sytuacji rewolucyjnej” lepiej by się nadawała do wyjaśnienia problemów tego czasu. Próbowali tego niektórzy z marksistów, jacy później wyemigrowali, ale rezultaty nie były przekonujące. Analiza gospodarcza oraz dość prymitywna psychologia ”homo oeconomicus” nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego zubożałe mieszczaństwo czy zrujnowane i zradykalizowane chłopstwo nie poddało się przekształceniu w proletariacką i marksistowską klasę robotniczą. Według dogmatów teorii marksistowskiej 19 i początków 20 wieku tylko proletariat może być nośnikiem rewolucji. Drobna i średnia burżuazja może wydobyć się ze stanu pasywizmu i wycofania, aby stać się siłą rewolucyjną nawet nie cofając się przed przemocą, jak to wykazała historia włoskiego faszyzmu. Analiza w duchu marksistowskim nie może ustalić, jak zachowa się grupa społeczna czy cały naród w danej sytuacji, jak psychologicznie zareaguje, jakie idee, hasła czy skojarzenia zostaną przyjęte. Innymi słowy jaki mit czy grupa mitów danemu przekształceniu nadadzą kierunek. Taka obserwacja doprowadziła niektórych socjalistów jak Georges Sorel a potem Hendrik de Man do wątpliwości wobec prawowiernego marksizmu. W ich opinii marksizm nie ujmuje w pełni wielkich historycznych ruchów w przeszłości ani dynamiki współczesnych wydarzeń. Hendrik de Mani inni socjaliści szukali pomocy w nowoczesnej psychologii albo nawet psychoanalizie. Chcieli osiągnąć lepsze zrozumienie człowieka, robotnika i jego aspiracji – bardziej skomplikowanych i różnorodnych niż tylko interes ekonomiczny ”homo oeconomicus” liberalnej lub marksistowskiej ekonomii. Aby to osiągnąć Sorel wykorzystał idee Nietschego oraz Bergsona. Najpierw z filozofii Bergsona zaczerpnął teorię mitu społecznego i jego roli w historii. W swoim dziele ”Czas i wolność” opisuje Bergson wolność w aktywności człowieka. Tylko rzadko człowiek działa swobodnie i tylko wtedy, gdy nie podlega przyzwyczajeniu albo prawie automatycznie reaguje na bodźce zewnętrzne, ale cofa się do siebie samego i podejmuje działanie własnymi siłami psychicznymi i fizycznymi. ”Działać wolnym to posiadać pełną samoświadomość, mieć możliwość oglądu siebie samego w przeszłości… Momenty, w których podejmujemy decyzje, są jednostkowe w swoim charakterze i nie powtarzalne tak jak decydujące chwile w historii narodu” (str. 191 i 196). W tych momentach, które w niemieckich naukach społecznych od czasu Diltheya nazywa się ”doznaniem” albo ”przeżyciem” i które określają bieg naszego dalszego życia, rzutujemy jednocześnie sztucznie powstałe obrazy czy wyobrażenia, będące początkiem działania. Mimo ich sztucznego charakteru wnoszą te obrazy, te wyidealizowane wyobrażenia, do naszego życia wewnętrznego nowe elementy zmieniające kierunek naszego przeżywania i działania. Tę psychologię działania przeniósł Sorel na historię. ”Te sztuczne, wyobrażone obrazy znikają bez śladu w naszej świadomości, ale jeżeli masy ludzkie gwałtownie podejmą ruch w jednym kierunku wówczas powstaje obraz zbiorczy, będący mitem socjalnym”. Innymi słowy: grupy społeczne albo całe narody tworzą w przypadku ciężkiego kryzysu wyobrażenia zawierające zaprzeczenie stanu bieżącego, oparte na tęsknotach i marzeniach, na odczuwanych możliwościach. Ten rewolucyjny mit nie oddaje aktualnej rzeczywistości lub przewidywanej przyszłości po rewolucji ale jest wyrazem zbiorowej woli. Taki mit nie jest utopią, powstałą przy biurku poety lub uczonego, jest wyobrażeniem które wyzwoli czyn, ideą przewodnią poruszającą masy czy grupy społeczne. Jasne, że mit w tym znaczeniu nie są właściwe tylko dla ludów pierwotnych czy plemion. Wyobrażenia kolektywne tego rodzaju, towarzyszące ruchom społecznym i działające na masy są znane w historii całej ludzkości. Nie dotyczą tylko procesów gospodarczych czy fizycznych, działają nadając kierunek ruchom społecznym, współdziałają w tworzeniu zjawisk społecznych i politycznych – tworzą historię. Wczesne chrześcijaństwo znało takie wizje społeczne i apokaliptyczne. Także ”protestanci czasów reformacji podkreślający znaczenie lektury Starego Testamentu, naśladując czyny zdobywców ziemi obiecanej chcieli Królestwo Boże na ziemi osiągnąć siłą” (Sorel). Bez mitu uwznioślającego rewolucję francuską byłaby ona tylko daremną masakrą albo krwawym przejęciem władzy przez mieszczaństwo. Historia 19 stulecia z jej dynamiką społeczną i polityczną byłaby niezrozumiała bez mitu postępu przez wolność i równość, dającemu myśli demokratycznej prawie religijny rozpęd. Także marksizm, mający ambicje bycia teorią naukową zawdzięcza swój wpływ na masy nie skomplikowanym rozważaniom swoich twórców na temat wartości dodanej lub gospodarki planowej ale swojej prawie apokaliptycznej wizji radykalnego przewrotu w imię sprawiedliwości – a więc odwołaniem się do moralności i do sił, które z nauką ekonomii nie mają nic wspólnego. Koncepcja mitu opracowana przez Sorela pozwala głębiej wejść w dynamikę niedawno minionych i współczesnych zjawisk społecznych niż podejście całkowicie racjonalistyczne. Pozwala również ująć siły napędowe tych zjawisk. Mitem w sensie Sorela był pierwszy plan pięcioletni w ZSRR - ”Piatiletka”. Był to plan industrializacji opracowany prze specjalistów i realistów. Był jednocześnie czymś więcej, był apelem do fantazji i wyobraźni, poczucia wielkości i heroizmu, wiary i nadziei. Był to mit mający przesłonić masom surowość rzeczywistości i nadać sens ich cierpieniom i niewymownym ofiarom. W końcu lat dwudziestych i na początku trzydziestych niezbędna była nowa wiara gdyż wówczas zaczął blaknąć mit światowej rewolucji proletariackiej. Nowy mit miał wiele zalet w stosunku do poprzedniego. Oznaczał odwołanie do aktywności zamiast biernego oczekiwania, dawał bliższy cel: budowę socjalizmu we własnym kraju. Gra astronomicznymi liczbami, wojowniczy język, filmy, przedstawienia, widowiska, literatura, książki dla dzieci – to wszystko powinno wywołać atmosferę bohaterskiego wysiłku, totalnej mobilizacji dla osiągnięcia ogromnego ale konkretnego celu. Wtedy, inaczej niż obecnie, zwracano się w ZSRR nie do miłości ojczyzny ani wielkiej przeszłości świętej matki Rosji. Nie odwoływano się do Iwana Groźnego, rzadko do Piotra Pierwszego nie mówiąc o średniowiecznych bojownikach, świętych i bohaterów Rosji. Podobnie nie powoływano się na ”Trzeci Rzym”, panslawistów czy solidarność narodów słowiańskich. Wszystkie te elementy mitologii współczesnej Rosji stały się głównymi tematami propagandy w ostatnich latach przed II wojną światową. Były to – tak jak kult Stalina - świadomie przejęte i przyswojone idee faszystowskie, jakich oddziaływanie na masy Kreml musiał podziwiać. Piatiletka odwoływała się do podświadomych ludzkich sił i mobilizowała je, była ukierunkowana na przyszłość i w ten sposób była szczególną formą mitu postępu. W Europie środkowej natomiast I wojna światowa i jej skutki zachwiały wiarą w nieuchronność postępu na wszystkich obszarach życia. Ta wiara przed wojną była rodzajem świeckiej religii społecznej, przede wszystkim wśród warstw wykształconych ale i w całym społeczeństwie. Nic dziwnego, że niektóre narody zachodnie miały inne potrzeby, tęskniły za mitami jakie mogły by dać im nową nadzieję. Zwróciły się one do swojej historii, wielkiej przeszłości lub do wiecznych, wrodzonych im sił, cnót ich rasy. Przyszłość wydawała im się nie jako coś zupełnie nowego, powstałego z nicości, ale jako nowe odrodzenie, powrót do legendarnej wielkiej przeszłości, do źródeł życia i do swojej istoty. Odwołanie do przeszłości grało wielką rolę w faszyzmie włoskim. Wiązka liktorska, coroczna uroczystość Dies Natalis Romae (święto założenia Rzymu), marsz na Rzym który miał nawiązywać do Cezara i przejścia przez Rubikon, przemówienia u stóp pomnika boskiego Juliusza, przedmowa do ”Principe” Machiavellego – to miało wywołać zachwyt. Czyny Mussoliniego a nawet jego gesty miały posiadać mityczny sens, wznosić się w sferę ponadczasową, odwoływać się do wielkości starożytnego Rzymu. Tak samo sześćset lat wcześniej Cola di Rienzi odcyfrowywał inskrypcje na kościołach i ruinach Rzymu aby pobudzić u swoich współczesnych wiarę w przyszłość. Ta mobilizacja przeszłości miała za cel ożywić spuściznę Rzymu, jego żołnierskie i polityczne cnoty jako idealny cel przyszłości. Każdy powinien wiedzieć, że silne i władcze państwo wymaga ofiary indywidualnych obywateli, że pojedynczy człowiek nie ma znaczenia bez społecznego otoczenia, że dopiero jako członek narodu i poprzez naród staje się pełnym człowiekiem. Na tej podstawie chciano oprzeć nową etykę społeczną, nową formę stosunku obywatela do narodu, życia narodowego w ogóle, jaka zastąpiła by zawarte w zasadach 1789 roku indywidualizm, demokrację i liberalizm. Faszyzm w pojęciu jego teoretyków był nie tylko zjawiskiem włoskim ale rewolucja faszystowska miała mieć znaczenie europejskie. Tak jak Francja i Paryż od 1789 roku stała się wzorem dla innych narodów, obecnie faszystowski Rzym, jego organizacja państwa i życia społecznego miała być wzorem dla innych nacji i całego cywilizowanego świata w 20 stuleciu. Marsz na Rzym był zatem początkiem wielkiej kontrrewolucji, do której tęsknili konserwatywni myśliciele od ponad stulecia. Idee faszyzmu powinny były zająć miejsca dotychczas zajęte przez mit demokratyczny: Italia docet (Moeller van den Bruck). W planie pięcioletnim i w ideologii faszystowskiej wystąpiły zatem wspólne cechy. Obie koncepcje odwoływały się do uczuć irracjonalnych, prawie religijnych, obie tworzyły wyobrażenia społeczne, prowadzące do aktywności politycznej o znaczeniu historycznym. Obie chciały wyjść poza ubogą współczesność i jednocześnie nadać jej znaczenie mitycznej wielkości. Jeszcze wyraźniej wystąpiło to zjawisko w narodowym socjalizmie, ponieważ w tym wypadku mit poprzedzał rewolucję. Piatiletka została rzucona masom przez rząd jaki władzę przechwycił lata wcześniej i była pomyślana jako nadanie nowego celu rewolucji październikowej. Była także środkiem do podtrzymania władzy. We Włoszech zdecydowana mniejszość przejęła władzę w wyniku zamachu stanu. Jedyny program tej mniejszości wyrażał się w jednym zdaniu: Włochy faszystom, generacji wojennej i młodzieży! Ideowe korzenie faszyzmu stanowił nacjonalizm tzw. Arditi, (jednostek specjalnych armii włoskiej z czasów WWI – przyp. tłum.) i aktywizmu młodej generacji. Specyficzne cechy ich myślenia politycznego, antydemokratyzm, korporacjonizm, wyobrażenia na temat państwa i narodu, nadana sobie rola europejskiej kontrrewolucji pojawiły się dopiero po rewolucji aby nadać jej wyższy sens. W Niemczech przeciwnie, ”narodowa rewolucja” z góry objęła dużo szersze warstwy społeczne. Hitler i jego partia doszli do władzy niesieni przez falę wiary i nadziei mas, które od miesięcy albo nawet lat żyły ”w oczekiwaniu”, w atmosferze mitu, mitu Trzeciej Rzeszy. George Sorel wyjaśniał, że pojawienie się mitu w narodzie jest umocowane w poczuciu wzniosłości i heroizmu i dodawał, że szczególnie Niemcy stanowią odpowiednie podłoże do pojawienia się mitu. ”Niemiec” pisał, ”jest w wyjątkowym stopniu nasycony wzniosłymi uczuciami poprzez literaturę, mającą źródła z czasów wojen wyzwoleńczych, poprzez upodobanie dla starych narodowych pieśni bohaterskich pochodzących z okresu tych wojen i myśli zawartych w filozofii, jaka stawiała sobie cele daleko poza troski życia codziennego”. Sorel wyjaśnił, dlaczego apokaliptyczny mit marksizmu znalazł uznanie szczególnie w niemieckiej klasie robotnicze, ale przykłady jakie przedstawia wskazują raczej, że naród niemiecki skłonny do wzniosłości i heroizmu i raczej podatny jest na mity przeciwnego rodzaju, zwraca się do starych wyobrażeń, przekazywanych z przeszłości tęsknot, najdroższych złudzeń. Charles Andler, być może najwybitniejszy germanista francuski, wyraził to następująco: ’’Naród niemiecki jak prawie żaden inny, domaga się odwołania do przeszłości w prawie śmiesznym wymiarze a jego świadomość od czasów szkolnych przepełniona jest legendami o minionej wielkości. Nie może się zdecydować aby którekolwiek z tych wyobrażeń pogrzebać pod gruzami stuleci”(Charles Andler, Origines du pangermanisme, str. 12). Nie należy sądzić, że Hitler i narodowi socjalizm wynaleźli mit Trzeciej Rzeszy czy stworzyli go z niczego. Mit żył wcześniej pod ziemią ukryty w narodzie niemieckim, w jego warstwach wykształconych na uniwersytetach, będących od wieku ojczyzną patriotyzmu i nacjonalizmu. Pewne wątki nowego nacjonalizmu miały historię sięgającą czasów wojen z Napoleonem, romantycznych filozofów i poetów okresu restauracji, inne rozwinęły się w ciągu 19 wieku lub w czasach Wilhelma II i tworzyły ideowe podstawy pangermanizmu przed pierwszą wojną światową. Po 1918 pojawiły się następne wątki, odzwierciedlające świadomość narodową w nowej sytuacji i nowe, nieznane wcześniej problemy socjalne. Inaczej to ujmując: Aby zrozumieć niemiecki nacjonalizm trzeba mieć jasny obraz tego, jak naród niemiecki widział siebie samego, jak widział swoje położenie w świecie i w historii, jakie były starsze i młodsze wersje świadomości narodowej. Te obrazy mogą przedstawiać złudzenia, ale wchodziły one w skład mitu. ”Weszły one tak głęboko w świadomość narodu niemieckiego, przez uniwersytety i szkoły, w wyniku ciągłego powtarzania ich głównych wątków, że naród niemiecki siłą przyzwyczajenia przyjął je za prawdę” (Andler, Origines, str. 12). Wolność prasy i słowa w Republice Niemieckiej po pierwszej wojnie światowej, demokratyzacja polityki umożliwiła propagandę nacjonalistyczną wśród mas, które wcześniej, w okresie cesarstwa nie były nią objęte. Ideologia radykalnego nacjonalizmu mogła stać się prawdziwym politycznym, rewolucyjnym mitem. Nawiązano znowu do starych idei i wyobrażeń o których wiedziano, że ich oddziaływanie na masy będzie odpowiednie. Niektóre idee, sformułowania czy hasła nazistów mogą się nam wydawać zakłamane lub bez sensu. Będą one bardziej zrozumiałe jeżeli poznamy historię ich powstania. Zrozumiemy wówczas, że te nonsensy mogły znaleźć uznanie u ludzi jacy już zetknęli się z podobnymi pomysłami. Niemcy po pierwszej wojnie światowej przeżyły odrodzenie nacjonalizmu. Ten nowy nacjonalizm był bogatszy, bardziej różnorodny i szerszy niż jeden ruch czy partia. Rozumiemy tutaj nacjonalizm w sensie jaki nadali temu pojęciu pod koniec 19 wieku Maurras i Barres. Nie chodzi tutaj o miłość ojczyzny czy patriotyzm jakie mają miejsce zwłaszcza w okresach kryzysów narodowych ale o doktrynę ”integralną”. Polega ona na tym, aby wszystkie problemy materialne, moralne czy duchowe rozpatrywać pod kątem ich znaczenia dla narodu, a naród jest widziany jako najwyższa wartość, absolut. Taki nacjonalizm wchodził do niemieckiej narodowej opinii publicznej. Literatura i filozofia, wychowanie i etyka a nawet teologia i religia zostały poddane ocenie właśnie z punktu widzenia takiego nacjonalizmu. W ten sposób nacjonalizm sam stał się religią, naród niemiecki – mistyczną I mityczną rzeczywistością. Moeller van den Bruck lata wcześniej wynalazł magiczną formułę ujmującą te marzenia i tęsknoty: Trzecia Rzesza. Siłę atrakcyjności tego określenia można ocenić jeżeli pamięta się, że piękne słowo pochodzące z celtyckiej przeszłości ”Rzesza”(das Reich) ma w języku niemieckim znaczenie religijne, sakralne. Słowo to znaleźć można w biblii i modlitwie codziennej: ”Przyjdź królestwo Twoje (”Dein Reich komme”). Słowo to otoczone jest magią, odnosi się do idei Civitas Dei świętego Augustyna, koronacji cesarskiej z Bożego Narodzenia roku 800, do Ottonów, Barbarossy i Rudolfa Habsburga. Wspaniałe katedry wzdłuż Renu, zamek Rothenburg, śpiewacy norymberscy, Marienburg (Malbork) i Zakon Krzyżacki, Lubeka i potęga Hanzy, Luter w Wormacji przychodzą od razu na myśl gdy wymawia się to słowo. Marzenie o Trzecim Imperium czy Trzeciej Rzeszy spotkamy na wielu etapach długiej historii Europy czy to jako idea trzeciej ewangelii Joachima de Fiore, Trzeci Rzym o którym pisał pewien południowo słowiański mnich krótko po zdobyciu Konstantynopola przez Turków i upadku państwa wschodnio rzymskiego i widział Moskwę jako wybrane przez Boga miejsce powstania Trzeciego Rzymu. Ta zachwycająca wizja żyła później w duszy panslawisty Dostojewskiego a następnie podchwycona została przez Moellera van den Brucka i przekształcona w termin wyłącznie polityczny. Dalej w latach dwudziestych 20 wieku idea Trzeciej Rzeszy została przejęta przez niemieckich nacjonalistów i w różnych formach weszła do ogólnego obiegu. Trzecia Rzesza oznaczała dla jednych nowe prawdziwie niemieckie państwo, emanację niemieckiego ducha, dla innych nową socjalistyczną wspólnotę zbudowaną z miłości do niemieckich braci, towarzyszy z narodu niemieckiego. Jeszcze inna interpretacja oznaczała odnowione w duchu chrześcijańskim Niemcy, w końcu Trzecia Rzesza była widziana jako kraj zamieszkały przez rodzaj wolnych niemieckich chłopów, niebieskookich blondynów wyznających wiarę w Boga, bliższemu Odynowi niż Jahwe. Wszystkie interpretacje widziały Trzecią Rzeszę jako wielkie i potężne Państwo Niemieckie, Germanię między lub powyżej innych państw. Opis różnych form mitu Trzeciej Rzeszy w publicystyce politycznej, inaczej mówiąc mitów częściowych, składających się razem na mit Trzeciej Rzeszy stanowi treść niniejszego opracowania. Często różne mity częściowe będą sobie wzajemnie przeczyły i wykluczały wzajemnie., często występują wspólnie, a narodowy socjalizm zbudował ich syntezę. Nie ma jednak sensu mitu Trzeciej Rzeszy szukać w programie narodowosocjalistycznym Gottfrieda Federa czy w nie dającej się przeczytać książce Adolfa Hitlera pod tytułem ”Mein Kampf”. Ten nonsens autorem którego był ”Wódz” w ciszy celi więziennej w Landsberg, jest jedną długą mową do mas, oddzielonych od Hitlera tylko murem więziennym, mową demagoga dobrze znającego reakcję mas i wiedzącego jakie uczucia i instynkty należy pobudzić. Powołując się na Le Bon (francuski socjolog i psycholog, autor dzieła ”Psychologia tłumu”), aby uwodzić masy należy tylko: ” przesadzać, twierdzić, powtarzać nie dowodząc niczego i powoływać się na honor, sławę, Boga i ojczyznę”. Hitler wiedział także, że trzeba idee przedstawiać w możliwie najbardziej prymitywnej formie, nawet jeżeli są one wewnętrznie sprzeczne. Hierarchiczna wartość idei nie ma znaczenia, ponieważ większość odbiorców przekazu nie pragnie prawdy. ”Mein Kampf” należy bardziej do kategorii środków psychologii mas niż do ideologii politycznej wymagającej intelektualnej czy duchowej wartości. Innymi słowy – jest to propaganda w najgorszej postaci. Analiza rozmaitych ”światopoglądów” czy ”objaśnień znaczenia”, jakie po przejęciu władzy się wyroiły, nie ma sensu. Nas interesuje nie pisanina różnych oportunistów tylko piśmiennictwo nacjonalistycznych poprzedników przewrotu, tematyka i rozwój mitu Trzeciej Rzeszy przed rewolucją nacjonalistyczną, piśmiennictwo reprezentujące poziom nadający się do dyskusji. Studium myśli nowych nacjonalistów wyjaśni także, jak to się stało, że rozsądni i wykształceni ludzie, uczciwi w swoich poglądach przyjęli rewolucję a nawet się ją zaakceptowali, mimo, że od początku przejawiała cechy terroryzmu. Jak tacy ludzie mogli zaakceptować metody walki i brutalność przeciwko wrogowi, który zresztą nie okazywał chęci do oporu. Co prawda już Bismarck zauważył, że odwaga cywilna nie stanowiła zbyt rozpowszechnionej cechy Niemców. Terror i brutalność były już wtedy zasadniczymi cechami narodowego socjalizmu, w opinii wielu Niemców stanowiły zjawiska towarzyszące każdej rewolucji, której sens i znaczenie leżało znacznie głębiej. Mimo wszystkich grubiaństw w oczach wielu zwrot 1933 stanowił ponowne narodziny narodu niemieckiego, narodową rewolucję jakiej oczekiwano od końca pierwszej wojny światowej, od rewolucji listopadowej. Wspólne całemu dorobkowi nacjonalistów od czasu Moellera van den Brucka było pomijanie analizy rzeczywistej historii lub przebiegu przemian społecznych w celu określenia politycznych i socjalnych przyczyn ówczesnego kryzysu. Mamy raczej do czynienia z ideologiczną refleksją, filozoficzną i prawie metafizyczną reakcją w obliczu przytłaczającej, trudnej do zrozumienia rzeczywistości. Niektórzy z tych doktrynerów swoje stanowisko określają wprost, ale nie po to, żeby się usprawiedliwić ale aby się tym szczycić, wyrazić swoją ”pragmatyczną” postawę wobec pozytywnej, prostej rzeczywistości: ” Mitologowie zastępują w naszych czasach historyków, prawda mityczna ma pierwszeństwo przed historyczną rzeczywistością” (Hans Schwartz w ”Ring” 1928). Nie należy przeceniać wpływu piśmiennictwa na wydarzenia polityczne, jak to zrobił Bonald (francuski filozof i publicysta przełomu 18 i 19 wieku) kiedy pisał: ”Począwszy od ewangelii do Contract Social to książki tworzyły rewolucje”. Pisma Spenglera, Edgara Junga, Moellera van den Brucka lub Stapela, czasopisma takie jak „”Der Ring”, „”Die Tat” czy jak one wszystkie się nazywały, nie wywołały ruchów społecznych podobnie jak nie wywołały ich dzieła Barresa Czy Maurrasa. Jeżeli jednak z powodów politycznych, socjalnych czy gospodarczych powstanie sytuacja rewolucyjna, może się zdarzyć – jak to już było w historii – że idee zawarte w książkach ” pomogą znaleźć różnorodnym mglistym kierunkom punkt krystalizacji, zebrać różne tendencje, szukające jasnego wyrazu i nie mające jeszcze wspólnego celu” (Andler). W następnych rozdziałach nie będziemy się zajmować polityczną, socjalną i ideową historią Republiki Weimarskiej lecz jedynie zasadniczymi wątkami umożliwiającymi uzyskanie jasnego obrazu ideologii nacjonalistycznych. Jeżeli w ten sposób ograniczymy granice naszego opracowania, możemy omówić główne tematy ideologii nacjonalistycznej, mity częściowe, wspólnie tworzące mit Trzeciej Rzeszy. Pierwszy z tych mitów częściowych dotyczy mitu nowego państwa. W końcu lat dwudziestych Republika popadła w poważny kryzys. Właściwie nigdy polityczna forma Republiki nie znalazła uznania publicznego, była rozczarowująca, konstytucja weimarska długo przed Hitlerem była kwestionowana, dobre czy złe działanie systemu partyjnego wywoływało coraz większe zniecierpliwienie, państwo traciło swój autorytet wobec Reichswehry i częściowo wobec środowiska urzędniczego. Ten kryzys wywołał spowodował, że powszechne stało się oczekiwanie na nową postać państwa lepiej odpowiadającego potrzebom społecznym, skupiającego wszystkie siły narodu a jednocześnie stojącego ponad partiami politycznymi. Niektórzy z teoretyków wyznawali pogląd, że nowe państwo powinno przyjąć formę autorytarną, jak na przykład Othmar Spann, doktryner państwa stanowego. Przykład Rosji bolszewickiej i Włoch pokazywał, że aby stawić czoła nowym problemom i potrzebom 20 stulecia należy poszerzyć zakres władzy państwowej na wszystkie obszary życia, innymi słowy rozwiązaniem powinno być państwo totalne, propagowane zwłaszcza przez Carla Schmitta. Oba stanowiska zdają się być połączone w konkretnej formie państwa elit, państwa wodzowskiego. Kryzys gospodarczy i socjalny spowodował pojawienie się drugiego mitu. Chodzi o specyficzny niemiecki socjalizm, ani marksistowski ani bolszewicki, ale socjalizm etyczny pochodzenia drobnomieszczańskiego, dobrze przyjęty zwłaszcza przez młodzież. Ten kierunek myślenia najwyraźniejszy wyraz znalazł na łamach pisma ”Der Tat”. Kryzys wiary religijnej dotknął masy chrześcijańskie. Miała temu zaradzić nowa wiara, wiara w rasę jako podstawa światopoglądu, w którym upatrywano zasadnicze źródło odnowionego życia niemieckiego. Dla wielu konserwatywnie myślących odnowienie religijne było możliwe tylko przez powrót do luteranizmu widzianego jako niemiecka forma chrześcijaństwa. W dalszej przyszłości mogło by ono przyciągnąć do siebie także kościół katolicki aby utworzyć wspólny wielki niemiecki kościół narodowy, oczywiście oddzielony od Rzymu. W ten sposób myślało wielu protestantów, przewidujących powstanie nowego państwa niemieckiego. Jedna z takich postaci ujęła to jako ”Teologię nacjonalizmu” (Stapel). W opozycji do tej protestanckiej wersji Trzeciej Rzeszy powstał inny mit, nawiązujący do historii Niemiec, romantyzmu a nawet średniowiecza : mit Świętej Rzeszy Rzymskiej Narodu Niemieckiego. W zamieszaniu okresu przedrewolucyjnego mit ten nie wyraził się tak wyraźnie jak niektóre inne mity, ale katoliccy konserwatyści, przeciwstawiający się Republice Weimarskiej i nie umiejący odrzucić oficjalnie katolickiej Partii Centrum, śnili o takim odrodzeniu Niemiec w duchu tradycji katolickiej. Dla nich nadchodząca Trzecia Rzesza da możliwość nawiązania do zaszczytnej przeszłości Pierwszej Rzeszy: Rzesza jako opiekun chrześcijaństwa i centrum zachodu. Takie prawie gibelińskie podejście do przyszłej Rzeszy jaka miała by być związana z Rzymem, Wiedniem i zachodem stało w sprzeczności z perspektywą Rzeszy zorientowanej na wschód, na kraje bałtyckie i narody słowiańskie. Można to nazwać gwelficką wersją Rzeszy. Jak wiele innych wątków nowego nacjonalizmu ujął to Moeller van den Bruck, który głosił odwrót Niemiec od zachodu i proponował ”socjalistyczną politykę zagraniczną” a całą tę tendencję określił jako ”front młodych narodów”. Można dalej mówić o micie ”niemieckiej sztuki”, co prawda o nie czysto politycznym lub socjalnym charakterze, niemniej w nacjonalistycznym nurcie od ponad stulecia istniejącym a szczególnie w latach poprzedzających 1933 i później. Przyniósł on fatalne rezultaty w sztuce, literaturze i całym życiu kulturalnym. Na końcu można omówić jeszcze jeden mit częściowy, którego istnienie pomaga zrozumieć pozostałe mity a mianowicie mit ”nowego niemieckiego człowieka”.
Rozdział ostatni:
Trzecia i tysiącletnia Rzesza
”Ja wiem, że pan mówił to w dobrej intencji. Ale nie wystarczą dobre i czyste intencje; musi się umieć przewidzieć następstwa swojego postępowania. Pańskie postępowanie przeraża mnie, bo jest ono jeszcze szlachetną , niewinną wstępną formą czegoś straszliwego, co się wśród Niemców jak najjaskrawsze szaleństwo objawi, a od czego pan sam, jeśliby coś z tego do pana dotarło, w grobie by się obrócił”. Goethe 1813, ”Lotta w Weimarze” T. Mann, tłum. Feliks Konopka
Byłoby bardzo pouczające prześledzić los mitu Trzeciej Rzeszy w latach 1933 do 1945. W pierwszych miesiącach czy nawet latach tysiącletniej Rzeszy wyznawcy różnych mitów częściowych jeszcze mieli nadzieję, że reżim Hitlera spełni ich życzenia i tęsknoty. Tę wiarę dzielili oni z dużą częścią narodu niemieckiego: chłop mógł oczekiwać, że jego byt będzie zabezpieczony, bezrobotny proletariusz - że znajdzie się we wspólnocie narodowej, w której urzeczywistni się konsekwentny, niemiecki socjalizm, przemysłowiec oczekiwał końca walki klasowej i pokonania, a przynajmniej ograniczenia socjalistycznych związków zawodowych. Likwidacja reżimu parlamentarnego i rozpoczęcie rządów autorytarnych było pewne dla wszystkich. Należało się spodziewać, że narodowy socjalizm na nowo ugruntuje niemiecką jedność. Przedstawiciele wojska i wszyscy wierzący w powszechną służbę wojskową jako wyższą formę wychowania, mogli być pewni, że powszechny pobór do wojska zostanie wprowadzony, a duch wojskowy zostanie uhonorowany. Dla monarchistów i wszystkich marzących o Prusach i drugim cesarstwie, wykonał Hitler i jego pomocnicy tragikomedię w kościele garnizonowym w Poczdamie. Czy Hitler nie obiecał, że ‘pozytywne chrześcijaństwo’, że oba wyznania będą chronione i popierane, a może znowu otrzymają swoje dawne prawa? Mit państwa totalnego, wodzowskiego z systemem jednopartyjnym według wzoru faszystowskiego albo bolszewickiego stawał się krok po kroku rzeczywistością - straszną rzeczywistością. Mit rasy z prywatnego poglądu Rosenberga stawał się oficjalną religią z prześladowaniem Żydów, świadectwami pochodzenia rasowego, paragrafami aryjskimi i próbami zniemczenia chrześcijaństwa. Mit młodych narodów, współpraca ze Słowianami winna znowu rozwinąć się, gdy Hitler zawarł tymczasowy pokój z Piłsudskim, albo gdy Schacht przy pomocy polityki handlowej i dewizowej starał się związać południowy wschód Europy z Niemcami. Przez namowę, podstęp i gwałt wymuszone przyłączenie Austrii, kryzys sudecki, opanowanie i aneksja Czech i Moraw, a później wojna z Polską i Rosją doprowadziły od pokojowej współpracy z narodami ‘między’, pod Niemieckim kierownictwem, jak to kiedyś wyobrażano sobie, do wojny zaborczej, prymitywnego napadu zbójeckiego, ujarzmienia i doprowadzenia do stanu niewolnictwa narodów słowiańskich, jeżeli nie do próby duchowego zniszczenia, a w końcu wytępienia. ‘Przesłanie ze wschodu’ później, znacznie bardziej wymownie okazało się z innej strony ‘organami Stalina’, materializmem dialektycznym i granicą na Odrze i Nysie. Tysiącletniej Rzeszy udało się w krótkim czasie rzucić do gry i przegrać tysiąc lat pracy kolonizacyjnej. ‘Mitowi pruskiemu’ przypadł w udziale szczególny los. Rząd autorytarny, państwo totalne, obowiązkowa służba wojskowa, duch żołnierski wspólnie mogą być uznane za pruskość. Ale brutalizm, ślepe posłuszeństwo bez chrześcijańskiego sumienia, bez odpowiedzialności osobistej, poczucia człowieczeństwa, bez właściwego pojęcia o honorze i etosie żołnierza, bez nawiązania do prawa, czy to jest prawdziwie pruski duch? Narodowy socjalizm doprowadził do podważenia podstaw armii pruskiej, pruskiego etosu, pruskiego państwa. W kościele garnizonowym w Poczdamie Hitler – ta zemsta Marii Teresy na Prusach – w 1933 złożył do grobu stare Prusy. Spór , albo bardziej rozliczenie nie tylko z demokratami i socjalistami, politycznym katolicyzmem, ze związkami zawodowymi, ale także z przedstawicielami starego i nowego nacjonalizmu, narodowcami, organizacjami żołnierskimi, monarchistami, młodo – konserwatystami , narodowymi rewolucjonistami, narodowymi bolszewikami nadeszło szybko. Nie odbyło się to na płaszczyźnie duchowej czy literackiej, ale politycznej, metodami państwa policyjnego, zakazem wystąpień, pisania, odebraniem prasy i wydawnictw, później przez terror, więzienie albo obóz koncentracyjny i w końcu śmiercią przez rozstrzelanie albo powieszenie. Ponad rok trwało, gdy nowa władza jeszcze liczyła na współpracę albo co najmniej neutralność kościołów i starego aparatu urzędniczego, istniała jeszcze wolność prasy i pisania, co najmniej dla popierających lub stowarzyszonych z rewolucją narodową. Pewne aspekty narodowosocjalistycznego ‘dorobku ideowego’, jego antysemityzm w dziedzinie duchowej na przykład, idee rasowe z ‘Mitu 20 wieku’ można było jeszcze krytycznie analizować. Kardynał Faulhaber mógł dać do druku swoje kazania adwentowe na temat Starego Testamentu i judaizmu, Karl Barth wydał „Egzystencję teologiczną obecnie’. Ale Spengler w 1933 miał już trudności z wydaniem ‘Jahre der Entscheidung’. Wnet okazało się, że narodowy socjalizm nie ma najmniejszego zamiaru powracać do drugiego cesarstwa albo przeprowadzać ‘rewolucję konserwatywną’. Nie chodziło także o nadanie tradycyjnemu protestantyzmowi statusu religii państwowej, a tym bardziej o Imperium Sacrum. Przedstawiciele tych mitów musieli to szybko zauważyć. Jeżeli chcieli być wierni swoim przekonaniom, musieli stać się nową opozycją narodową – milczącą, z nadzieją na zmianę albo ustępstwa partii, lub też mniej lub bardziej otwartą. Moeller van den Bruck nie mógł się wypowiedzieć na temat zachodzących zmian, nie przeżył okresu największego rozkwitu nowego nacjonalizmu w latach 1929 do 1933, ani nadejścia państwa Hitlera. Inny poprzednik, Spengler, mógł obserwować kilka miesięcy początkowych nowego państwa. O ile upadek reżimu weimarskiego i przejęcie władzy uczcił w pruskim stylu, to bezgraniczny entuzjazm i upojenie zwycięstwem wiosny 1933 było w jego pojęciu nieuzasadnione: ”To nie było zwycięstwo, bo nie było wroga” (str. VIII). To był jedynie wstęp do prawdziwych czynów i sukcesów w polityce wewnętrznej i zewnętrznej, jakie zostaną wywalczone przez prawdziwych mężów stanu ‘gdy ludzie chwili obecnej być może nie będą już żyli’. Szczególnie nienawidził w rewolucji narodowosocjalistycznej chamskiego, hałaśliwego ‘ludowego’ zachowania się. W tym samym duchu krytykował także włoski faszyzm, przedstawiający się jako konserwatywna kontrrewolucja, ale pozostający wyrazem demagogicznego, demokratycznego i socjalistycznego nacjonalizmu, nawet gdy Mussolini starał się odgrywać wielkiego wodza, będącego ponad nacjonalistycznym stadnym instynktem. Nawet niemiecki nacjonalizm, rozwijający się w latch1928 do 1933, podlegał jego krytyce, a mianowicie ‘kult robotnika’ i wszystkie ‘aryjskie wyobrażenia o Sacrum Imperium, państwie sowieckim i Trzeciej Rzeszy’. W końcu poruszył się w nim stary niemiecki klasyczny indywidualizm jako protest przeciwko ‘apoteozie instynktu stadnego’, krzykowi o ‘końcu mieszczaństwa’, przeciwko ‘bezosobowemu, azjatyckiemu kolektywizmowi wschodu’, który uznawał za ‘nienawiść do indywidualizmu ze strachu i wstydu’ (str. 143). W istocie tak jak Nietzsche rzucał gromy na rzeczywistość, przeciwko masowej psychozie i duchowemu zamieszaniu i niejasności czasów. Spór o kościół, o chrześcijaństwo, o ‘teologię nacjonalizmu’ i pozycję protestantyzmu w nowym państwie, toczył się już w lecie 1933, z próbą powołania kościoła Rzeszy (Reichskirche) przez ‘Niemieckich Chrześcijan’, wewnątrz kościoła ewangelickiego i przejęcia w ten sposób kierowania kościołem ewangelickim przy poparciu partii i rządu. Próba ta napotkała uparty opór przeciwko nowej władzy, walczono o obronę czystości przekazu ewangelicznego, bez skreśleń i dodatków i o udzielanie sakramentów tak przechrzczonym Żydom jak i ‘aryjczykom’. Ta postawa znalazła swój wyraz w ‘Teologicznej egzystencji obecnie’. Nie przypadkiem teologiczny opór albo upór, pochodził głównie z kościoła kalwińskiego, podczas gdy luteranizm ze swoją tradycyjną postawą wobec zwierzchności nigdy nie czuł się dobrze w roli opozycji. Nowa nie – chrześcijańska albo raczej anty – chrześcijańska zwierzchność była dla niego czymś nowym i zmuszała go do działań, do których nie był przygotowany. Również dzisiaj luterańska część protestantów nie może się zdecydować, jak daleko kościół lub chrześcijanin może się sprzeciwiać państwu. Konflikt z państwem Hitlera, po nieudanym ataku ‘Niemieckich Chrześcijan’ ciągnął się jeszcze latami i nie przypadkiem wśród spiskowców 20 lipca było wielu zdecydowanych zwolenników ‘kościoła wyznającego’. Także ‘teologii nacjonalizmu’ i jej przedstawicielom przypadł niedobry los. Stapel w 1933 ogłosił się z ramienia państwa zarządcą prawdy, musiał w 1938 przeżyć, że państwo potraktowało sprawę serio i zamknęło jego czasopismo. Najwyraźniej ten rodzaj rozliczeń był wyraźny w przypadku Edgara Junga, najważniejszego wśród przedstawicieli ideologii konserwatywnej i Imperium Sacrum. W ciągu lat epoki nazistowskiej nie brakowało gestów mających uwiarygodnić twierdzenie, że Trzecia Rzesza jest kontynuacją pierwszej Rzeszy Barbarossy i Habsburgów, szczególnie po przyłączeniu Austrii. Przeniesiono wtedy insygnia Rzeszy z Wiednia do Norymbergi, a także ‘upiększono’ ruiny zamku Trifels nowymi salami rycerskimi. Były to jednakże puste gesty – próby ozdobienia nowej władzy kulisami i dekoracjami. Pod tym względem były one podobne duchem do czasów Wilhelma II, czującego się często Zygfrydem z sagi albo średniowiecznym rycerzem. Podobnie było w przypadku budynków poczty albo dworców kolejowych, budowanych w stylu gotyckim, albo przemysłowców, stawiających sobie zamki z obronnymi wieżami i mostami zwodzonymi. Nie miało to nic wspólnego ze Świętym Rzymskim Cesarstwem, opieką nad chrześcijaństwem czy chrystianizacją Europy, a jednak było to jądrem konserwatywnych i restauracyjnych pomysłów Edgara Junga. W krótkiej książeczce ”Sinndeutung der deutschen Rewolution ” z lata 1933, streścił on swoje zasadnicze idee jeszcze raz i skomentował przebieg wydarzeń. ”Najważniejszym zadaniem tej książki jest wskazać przyczyny współczesnych wydarzeń, zbadać kierunek ich rozwoju, jak również określić ich stan polityczny i przewidywaną przyszłość” (str. 9). ”Od dwu dziesięcioleci autor wyznawał potrzebę rewolucji niemieckiej i walczył o nią, nie mógł więc nie powitać wydarzeń ostatnich miesięcy. Powitałem siłę tego rozpoczęcia i jestem świadomy rozwoju ducha niemieckiego, w którym ta rewolucja znajdzie swoje ukoronowanie”. Podobnie, jak Spenglera, metody terroru nie wydają mu się szokujące, to znaczy nowy styl prowadzenia polityki. Starzy bojownicy nacjonalizmu odsunięci zostali jednak na rzecz nowych wyznawców, którzy zamiast wykazywać się zasługami dla narodu, podkreślali swoją obecną poprawność światopoglądową. Wydało mu się to w najwyższym stopniu wątpliwe. Jako niewątpliwe wydawało mu się usunięcie mas jako podstawy politycznego przywództwa – był przecież konserwatystą (str.91).Także ”państwo prawa w sensie panowania opartego na stosowaniu prawa, jest już przeżytkiem, czas francuskich praw człowieka już minął ”. Obecna rewolucja jest przecież ”kontrrewolucją w stosunku do 1789 ”. Nowe państwo niemieckie powinno być państwem autorytarnym. Dlatego zrównanie wszystkiego powinno być stanem przejściowym. ”Jako zjawisko przejściowe taka sytuacja nie jest niebezpieczna” (str.85). Nie powinna jednak być permanentna, nie powinna prowadzić do państwa totalnego. ”Etapem końcowym rewolucji niemieckiej nie powinno być państwo totalne, ale państwo suwerenne (Hoheitstaat). Konserwatyści dążą do autonomii tych obszarów życia, które nie są podstawowe politycznie. Jest to podstawa państwa stanowego i koncepcji państwa chrześcijańskiego ” str. 45, 55, 56). ”Państwo totalne z definicji jest centralistyczne i absolutystyczne ” (str. 55). Nie jest możliwe utworzenie takiego państwa w kraju o dwu konfesjach. Jest tak dlatego, że: ”Jest ono możliwe w dwu postaciach: jako hierarchia, w której rządzi duchowny, albo zsekularyzowana wspólnota, dla której państwo jest kościołem, przynależność państwowa jest religią, zgromadzenie ludowe nabożeństwem, mąż stanu – kapłanem a przywódca narodowy – świętym. Taka organizacja oznacza koniec chrześcijaństwa” (str. 54). Następnie co do polityki kościelnej w lecie 1933, ”próby wykorzystania polityki do ożywienia wiary”. Chrześcijanin musi się bronić przed narzuceniem mu narodowego socjalizmu jako światopoglądu, mającego ambicję określać postawę wobec wyobrażeń ponadzmysłowych. ”Chrystus mówi: ”Mogę umrzeć za naród i państwo, ale nie mogę zrobić z nich religii” (str. 73). Jednak przewrót 1933 , w którym Jung ciągle chce widzieć ”rewolucję konserwatywną”, jest dla niego początkiem nowego niemieckiego państwa, chrześcijańskiego państwa i chrześcijańskiej Rzeszy. ”w czasie uroczystości w Poczdamie założono podstawę nowego państwa Niemców, a nie Trzeciej Rzeszy. Ponowne zakładanie Rzeszy odbyło się przed ołtarzem protestanckim i jest to symbolem powstania protestantyzmu przeciwko niszczeniu podstaw państwa pruskiego, gdyż to państwo wojskowe jest duchem protestantyzmu. Jeszcze raz pruskość dowodzi swojej siły państwowotwórczej i kształtującej naród” (str. 98). ”Teraz rewolucja stoi na rozdrożu”. Naród niemiecki w dwóch piątych jest katolicki, dlatego nie może zgodzić się na państwo totalne, ani na kościół państwowy. Ponadto ”nowa chrześcijańska Rzesza stawia nam jako zadanie”: powołanie Niemców, ponad granicami Rzeszy. ”Jeżeli Poczdam jest symbolem, są nimi także Akwizgran, Trewir, Kolonia, Spira, Regensburg, Bamberg i Wiedeń. Ojczyzna niemieckiego uniwersalizmu leży nad Renem, na osi państwa Karola Wielkiego. Protestancki kierunek niemieckiej rewolucji prowadzi do silnego państwa niemieckiego, katolicki do Rzeszy Niemców” (str. 98 – 101). Czy to nie dziwne, że dla niektórych wykształconych to państwo Hitlera , wprowadzone i rozpoczęte kłamstwem i oszustwem, pożarem Reichstagu, terrorem, zabójstwami, nagonką na Żydów, więzieniami i obozami koncentracyjnymi może się wydawać wstępem do chrześcijańskiej, świętej Rzeszy Niemców, patronki chrześcijaństwa, ratunku zachodu? Osobisty los Junga był znakiem tego, w jakim kierunku zmierza rozwój sytuacji. Gdy kilka miesięcy później, na wiosnę 1934 Franz von Papen wygłosił w Marburgu mowę autorstwa Junga, jego los był przypieczętowany. W tym samym dniu, w którym Röhm został zamordowany, został również zabity przez SS Jung, ponieważ Göring samodzielnie ale całkiem w duchu narodowego socjalizmu ‘nieco rozszerzył ‘ akcję. Zginęli w ten sposób także Klausner, Schleicher i Georg Strasser. Druga, socjalistyczna rewolucja została tej nocy załatwiona, ale konserwatywna także była zlikwidowana. Można, a nawet trzeba postawić trudne pytanie o odpowiedzialność ludzi, którzy w piśmie, słowie i czynem współpracowali nad wywołaniem niemieckiej rewolucji, począwszy od kłamstwa o niemieckiej klęsce wywołanej przez zdradę w końcu pierwszej wojny światowej, rozniecanie bezgranicznej nienawiści przeciw ludziom Republiki Weimarskiej, próbującym ratować to, co jeszcze było do uratowania. Czy Spengler rzeczywiście nie przewidział, jak będą działać na naród jego podżegające do walki pisma? Czy sam nie uległ stadnej psychozie nacjonalistycznej, gdy intonował pieśń nienawiści przeciwko ‘zdrajcom listopadowym’, przeciw Weimarowi, przeciw humanizmowi, gdy przedstawiał drapieżnika jako ideał? Czy coś takiego można znaleźć gdzieś u niemieckich klasyków, Herdera, Goethego lub Schillera? Czy można budzić w ogóle budzić w ludziach dzikie instynkty, otaczać bestie estetycznym blaskiem i zapewniać im czyste sumienie? Ta krytyka dotyczy również Nietzschego. Był jak mało kto wprowadzony w psychologię niemieckiego ducha i Niemców, rysując tak bolesny i jasny obraz ich osobliwości i słabości. Czy nie wiedział, co czynił przedstawiając ‘wolę mocy’ jako prawdziwą etykę, najwyższy cel? Czy nie pisał on także do Niemców? Można postawić śmiałą tezę, że dla społeczeństw romańskich, Włochów i Francuzów, czytających z zachwytem ‘Zararustrę’, dla ludów, bardziej oswojonych z kulturą i przez nią bardziej przesiąkniętych, ‘napój czarownic’ Nietzschego będzie mniej niebezpieczny niż dla ludów młodszych, z niechęcią znoszących ciasny pancerz społecznej poprawności i cywilizacji, chętnie występujących przeciwko zasadom formy, mających ochotę na dzikie i nieokiełznane, na chaos i bezgraniczne namiętności. Już przyjęcie Rousseau w Niemczech w swoim czasie, wskazuje na coś podejrzanego. Coś, co salony paryskie potraktowały jako lekarstwo na kulturę przerafinowaną i pozbawioną serca, w Niemczech, w kręgu kultury germańskiej zostało przyjęte jako potwierdzenie własnej istoty, jako pochwała nieokiełznanej oryginalności, jako uzasadnienie nieokrzesanych, dzikich instynktów. Nietzsche znał swoich Niemców. Mógł jeszcze przez dziesięciolecia żyć samotnie - głos wołającego na puszczy – także wówczas zrozumiany przez niewielu, co było zrozumiałe, gdy jego głos docierał do ludzi, dla których nie były one przeznaczone, do mas, do ludzi niekulturalnych, nie wykształconych, bez estetycznego przygotowania, jakie mogłoby przeciwdziałać tej słodkiej truciźnie. ”Czyżby ten, który chciał najwyższego, pożądał niemożliwego, przeciw Woli stał się siłą, zwalniającą z więzi nasze wszystkie diabły?” (Jaspers). Nietzsche jest odpowiedzialny, bez wątpienia, ale jeszcze bardziej odpowiedzialni są ci, którzy przeinaczali jego nauki, fałszowali je, upraszczali, przenosili do zupełnie innych kontekstów, używali ich do poparcia teorii politycznych i społecznych, usprawiedliwiania niecnych tendencji, tęsknot, marzeń. Julien Benda nazwał takie wydarzenia ” zdradą duchową”. Gdyby szukać przykładu, tak postąpił Houston Stewart Chamberlain, gdy przekręcił, przemodelował teorię rasową Gobineau, aby usprawiedliwić niemieckie samozadowolenie i poczucie wyższości w wilhelmińskich czasach. Miało to uzasadnić gwałtowną niechęć wobec Rzymu, morza śródziemnego, dać metafizyczne, duchowe, liryczne podstawy do nienawiści wobec Żydów – jakby współczesnym ostatniego Hohenzollerna właśnie to było potrzebne! Już na wstępie do ”genealogii moralności nazistowskiej” tacy autorzy jak Nietzsche, Gobineau, Lagarde czy Schopenhauer odwróciliby się ze wstrętem, gdyby zobaczyli swoje myśli przebrane w takie stroje. Na tym poziomie znajduje się duża część nacjonalistycznego piśmiennictwa: Spengler, Möller, Jung, także Barres. Nacjonalizm posiada wiele postaci na wysokim poziomie, można go uznać za pewien kierunek ruchu duchowego, ale graniczy on z niebezpieczną strefą, krystalizuje namiętności narodowe, roznieca społeczne i polityczne starcia, zapala nienawiść, narodową dumę, pogardę dla narodów sąsiednich, tak jakby człowiek potrzebował tego dla czystego sumienia, potrzebował napływu entuzjazmu dla tego, do czego i tak jest skłonny jako istota społeczna, plemienna. Wszystkie złe własności , instynkty i namiętności ludzkie, zabraniane człowiekowi przez moralność: egoizm, arogancja, nienawiść, wola mocy, wściekłość są pokazywane jako cnoty, jeżeli przeniesie się je na poziom ponadosobisty, na klasę, lud, naród. Nacjonalizm jest szczególnie niebezpieczny i niszczący w czasach mas, niektórzy mówią: demokracji masowej. Byłoby jednak całkowicie błędne przypisywać całą odpowiedzialność duchowym poprzednikom. Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za to, co robi, mówi albo pisze, ale i za to, co swoim współczesnym pozwala robić, co sam przyjmuje fałszywego, niesłusznego i nienawistnego, co przyjmuje jako własne albo nawet przekazuje dalej. Działający jest bezpośrednio odpowiedzialny za swoje postępowanie wobec innych. Duchowy inspirator jest odpowiedzialny w mniejszym stopniu, nie wie do końca, co stanie się z jego słowami, myślami, przemowami i pismami, z drugiej strony jednak jest o tyle odpowiedzialny, że musi jasno przewidywać oddziaływanie jego dorobku w przyszłości. Armin Mohler przewidywał, że rozwój wydarzeń wokół ”rewolucji konserwatywnej” nie koniecznie musiał doprowadzić do narodowego socjalizmu. Ale jeżeli nacjonalizm zobaczymy jako mit społeczny, działający na arenie politycznej, w masach, gdy stanie się ruchem politycznym, skierowanym na działanie, będzie musiał przyjąć formę narodowego socjalizmu. Narodowy socjalizm, tysiącletnia Rzesza, okropności wojen Hitlera – to jest nacjonalizm taki, jaki w naszych czasach jest rzeczywiście.
|